Grupa posłów podjęła kolejną próbę zakazania niedzielnego handlu. Parlamentarzyści odwołują się do tradycji i religii, ale w debacie nie brakuje też argumentów ekonomicznych...

Zakaz pracy w niedzielę w dużych marketach przyniesie korzyści rodzinie i małym, prywatnym sklepikom - przekonywali podczas wczorajszej konferencji prasowej posłowie, którzy przygotowali projekt zmian w Kodeksie pracy 

Zakłada on zamykanie - zakaz pracy - dużych placówek handlowych w niedzielę. Pracować będą mogły tylko małe sklepy (ich właściciele) oraz np. stacje benzynowe. Pod projektem widnieją podpisy posłów z PO, PiS, PSL oraz SP, a sami parlamentarzyści określani są jako "katoliccy". 

W niedzielę z dala od sklepu 

Rodziny będą mogły spędzić niedzielę we własnym gronie - mówił wczoraj poseł Robert Telus z PiS, przewodniczący parlamentarnego zespołu członków i sympatyków Ruchu Światło-Życie, Akcji Katolickiej oraz Stowarzyszenia Rodzin Katolickich.
Poselska, międzypartyjna inicjatywa to kolejna próba zakazania handlu w niedzielę. Arytmetyka sejmowa nie daje dużych szans na uchwalenie proponowanych zmian - popierają je tylko wybrani posłowie z wymienionych ugrupowań - ale już wywołała burzliwą dyskusję, która zawsze towarzyszy próbom zakazania ulubionej przez wielu Polaków niedzielnej "rozrywki", polegającej na wypadach do centrów handlowych. 

Europa unika handlu w święta 

Europa jest dość restrykcyjna wobec niedzielnego handlu. Najlepszym przykładem mogą być Niemcy, gdzie handel w niedziele dozwolony jest jedynie w wyjątkowych przypadkach - w określone dni i godziny. Choć w 2006 roku kompetencje dotyczące ustalania czasu otwarcia sklepów zostały przekazane poszczególnym landom, Niemcy nie zdecydowali się na poluzowanie zakazów. Z zasady niemieckie sklepy są więc zamknięte w niedzielę, choć wyjątkiem jest liberalny Berlin, gdzie w niektóre - nie we wszystkie - niedziele znajdziemy sklepy otwarte nawet do godziny 20. 
Całkiem odmienne podejście do czasu pracy sklepów mają nasi południowi sąsiedzi. W Czechach i na Słowacji o czasie otwarcia placówki handlowej decyduje właściciel, a hipermarkety - podobnie jak w Polsce - bywają otwarte całą dobę. 
W słynącej z wolności gospodarczej Wielkiej Brytanii nie powinniśmy mieć kłopotów z zakupami w niedzielę. Część większych sklepów może być otwarta w niedzielę. 
W latach 90. ubiegłego wieku wprowadzono jednak ograniczenie niedzielnego czasu pracy - do 6 godzin - placówek handlowych. Najbardziej liberalne przepisy mają Szkoci, zaś najwięcej restrykcji jest w Irlandii Północnej. 
W regułach dotyczących niedzielnego handlu zasadniczo różnią się dwa skandynawskie kraje: Szwecja i Norwegia. Szwedzi pozwalają handlować, choć część sklepów bywa otwartych tylko w określonych godzinach. Za to w Norwegii o ograniczaniu handlu w niedzielę myślano już w XVIII wieku - tzw. prawo o pokoju dni świątecznych. Obecnie w Norwegii w niedzielę i święta otwarte są z reguły tylko małe sklepy sprzedające najbardziej niezbędne towary - także stacje benzynowe i sklepy w centrach turystycznych. 
We Włoszech generalnie w niedzielę nie handluje się w wielkich sklepach, jednak w miejscach turystycznych handel w święta bywa dozwolony. 

 

źródło: dziennikpolski24.pl